Ostatnio dość często szukam różnych inspiracji dotyczących spędzania wolnego czasu z moimi dziećmi. Młodsza jeszcze nie za wiele zapamięta, ale starsza, już prawie czterolatka, ciągle opowiada o tym co fajnego robiła, a jeśli w zajęciach tych bierze udział cała rodzina, to jeszcze lepiej.
Także wybraliśmy się rodzinnie w piękną, słoneczną niedzielę z córkami do Szreniawy do Muzeum Rolnictwa
http://www.muzeum-szreniawa.pl/. Temat: kolorowy świat pisanek. W ten świat zostaliśmy porwani. Trochę historii, trochę opowieści, a docelowo wspólna zabawa i trochę rękodzieła.
Najpierw pletliśmy kosze z wikliny. Efekt pracy poniżej:
Następnie tworzyliśmy ozdobne kurki oraz malowaliśmy różnymi technikami jajka i wydmuszki. Metoda woskowa, skrobania lub - dla młodszych - naklejania czy malowania. Każdy znalazł coś dla siebie.
Ponieważ byliśmy w muzeum rolnictwa, nie obyło się bez zwiedzania rozległych terenów okalających budynki muzealne. Chyba największą atrakcją było spotkanie "twarzą w twarz" ze zwierzątkami gospodarskimi. Akurat sporo młodych przyszło na świat, zatem okazało się to jeszcze bardziej atrakcyjne dla wszystkich - i małych i dużych. Dlatego wycieczka do świata świnek, owieczek, kóz, króliczków, koni, kur, kaczek, gęsi, pawi stała się ciekawym wydarzeniem. A tu zdjęć parę widzianych z perspektywy 4 letniej Zosi, która zabrała aparat i bawiła się w paparazzi.



Przy okazji wypróbowaliśmy też krzesełko turystyczne angielskiej firmy koo-di, które przydaje się podczas wycieczek z dziećmi. Krzesełko to jest poręczne, małe, można je spokojnie zmieścić w damskiej torebce, można zabrać ze sobą wszędzie. Spokojnie mogą w nim siedzieć dzieci od 6 miesiąca życia- te siedzące i te starsze, nawet do 30 miesiąca życia. Jest to również fajny gadżet dla fajnych rodziców, bo wyobraźcie sobie: idziecie do restauracji, w odwiedziny do rodziny i w pewnym momencie wszyscy zastanawiają się, gdzie posadzić małe dziecko, znów na kolanach trzeba będzie ją lub jego trzymać, żeby nakarmić, Rodzi się dylemat, kto zajmie się naszym maluchem? Dziecko, wiadomo, można posadzić na kolanach, karmić siebie i dziecko jednocześnie, używać rąk do trzymania i dziecka i sztućców. Jednak, rodzic, który ma
krzesełko turystyczne koo-di co robi? Wyciąga z torebki zapakowane krzesełko, rozpakowuje je, umieszcza na krześle, sadza na nim dziecko, zapina, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo i ... ułatwia sobie i innym życie. Proste? Właśnie o prostotę tu chodzi.
My też je mamy i używamy, a żeby nie być gołosłownym załączam zdjęć parę mojej córki, której siedzenie w krzesełku strasznie się spodobało: