Uff, święta - ich większa część już za nami. Skończyło się to całe przedświąteczne zamieszanie, zabieganie. Zakupy przedświąteczne pochłonęły większość mojego czasu. Pakowanie prezentów dla najbliższych- bo uwielbiam dawać, uwielbiam patrzeć na radość, jaką niesie mój prezent, przygotowywanie potraw... Wigilia - w końcu po szale przedświątecznej gorączki nadeszła. Jeszcze ostatnie poprawki, jeszcze przywiezienie cioci, babci, mamy...no i wreszcie czas na to, by zasiąść do pięknie nakrytego stołu. Czytanie fragmentu Biblii, dzielenie się opłatkiem z bliskimi- składanie sobie życzeń nawzajem, życzeń ciepłych, ważnych dla drugiej osoby. Potem zupa- u nas rybna z makaronem. No i kolejne dania, tak, by po chwili stwierdzić, nie mam już siły na więcej. Potem były prezenty. Każdy musiał je wykupić śpiewając piosenkę świąteczną lub mówiąc wierszyk. Zosia powiedziała trzy: "Poszła Ola do przedszkola, zapomniała parasola..." no i dwa, które zdecydowanie rozbawiły towarzystwo: " Poszedł żuczek za chałupkę, zdjął majteczki zrobił kupkę..." oraz: "Poszedł księżyc w ajty, zrobił siusiu w majty..." także wierszyki w sam raz na tą wigilijną noc. Potem już było bardziej świątecznie, bo śpiewaliśmy kolędy, bo choinka pachniała świeżością lasu, bo byliśmy razem rodzinnie. Dziewczynki pełne wrażeń, nie mogły zasnąć prawie do północy.
Kolejnego dnia wybraliśmy się do moich rodziców, gdzie spotkaliśmy się z moim bratem i jego rodziną, a małemu Filipkowi podarowaliśmy taki oto pojazd:

Maluchy, czyli Maja i Filipek nawiązywały bliższe relacje- polegające m.in. na wyrywaniu Filipkowi przez Majkę butelki z herbatką.
Wieczorem przyszli do nas znajomi z 3-miesięcznym Wiktorkiem. Wieczór spędzony z dziećmi, którym nie spieszyło się do spania minął aktywnie, na usypianiu.
No i Majka zrobiła kilka nowych postępów: pierwszy raz w nocy spała na brzuszku, powiedziała ma-ma-ma, ba-ba-ba. Starsza Zosia za to stała się w te święta fotografem, dostała od Gwiazdora aparat fotograficzny, więc wszyscy mamy zrobione zdjęcia.
Szkoda,że te 3 dni świąteczne już się kończą- bo uważam je za bardzo udane- bo te święta były wyjątkowo nasze, rodzinne, byliśmy my- nasza czwórka i bliscy. Mamy siebie, mamy nasze córeczki- mamy wiele szczęścia!
Na koniec parę zdjęć z tego miłego okresu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz