Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 listopada 2012

Pierwszy raz na noc bez rodziców

Jak często udaje Wam się wyjść tylko we dwoje, lub porobić coś tylko dla siebie? Co wtedy dzieje się z Waszymi dziećmi? Jak radzicie sobie z możliwością robienia czegoś tylko dla siebie samemu lub z partnerem?

Matka, która niedawno urodziła swoje dziecko rzadko kiedy wyobraża sobie by je na dłużej zostawić...Nie pisze tu o ekstremalnych przypadkach,ale o zwykłej więzi łączącej matkę z dzieckiem jeszcze długo po porodzie...Matka karmiąca prawie w ogóle nie wyobraża sobie zostawienia swego maleństwa na dłuższy okres czasu pod czyjąś opieką...
Mi osobiście udało się po raz pierwszy "wyrwać" tej cudownej więzi przy pierwszym dziecku, gdy Zosia miała 5,5 mies., wtedy też zostawiliśmy ją po raz pierwszy na tydzień pod opieką moich rodziców. Ze względu na fakt, iż wygraliśmy wyjazd za granicę, musieliśmy z niego skorzystać...a maluszka ciągnąć do Turcji ze sobą nie chcieliśmy. Wtedy też nastąpiła pierwsza próba sił- moich przede wszystkim, bo że dziecko pod dobrymi rękami moich rodziców zostało, w to nie wątpiłam...ja natomiast płakałam całą drogę w samolocie...trochę lepiej się poczułam będąc już na miejscu, po 2 dniach oddałam się w pełni relaksowi nie zapominając o codziennych telefonach do rodziców.
Naszą drugą Majkę po raz pierwszy zostawiłam na 2,5 h gdy mała miała 3 tygodnie, a ja wybrałam się do fryzjera. Dodać muszę, że z małą została moja mama i ciocia, bez nich nie wyobrażałam sobie wyjścia gdziekolwiek na dłużej. Ponieważ karmiłam piersią Maję 11 miesięcy, pierwsze długie wyjście było, gdy jeszcze karmiłam, gdy Majka miała 5 miesięcy, udaliśmy się na ślub i wesele znajomych na całą noc. Dzieci spały u babci i dziadka, a ja bardzo tęskniłam za moim małym ssakiem, bo nie tylko więź z niedawno urodzoną córeczką dała się we znaki, ale fakt, iż karmiłam piersią i musiałam mleko odciągać przez całą noc.
 Zazwyczaj jednak, jeśli chcemy gdzieś w dwójkę wyjść, prosimy by rodzice lub opiekunka przyszli do nas na noc, bo dzieci śpią w swoich własnych łóżeczkach, w pokoju i na pewno są spokojniejsze będąc u siebie.
W ostatni weekend natomiast, z powodu szkolenia i podyplomówki oddaliśmy dzieci pierwszy raz pod opiekę mojego teścia. Obaw ze strony dziadka było co niemiara, docelowo dzieci u niego zostały i świetnie się bawiły, a my mogliśmy spokojnie wyruszyć do miasta na imprezę, a potem na szkolenie i podyplomówkę. Dla mnie była to wielka pomoc i ulga jednocześnie, bo mogłam skupić się na sobie i swojej edukacji. Natomiast już po 2 dniach niewidzenia moich córek bardzo tęskniłam za nimi i nie mogłam się doczekać spotkania z nimi. One zresztą też. Gdy Majka nas zobaczyła, zaczęła krzyczeć: MAMAAAAAAA

Dzieci powinny czasem pobyć bez rodziców...bo jest to zdrowe dla obu stron. Te chwile dla siebie, dla partnera są dość rzadkie i nie należy o nich zapominać. 
Dzieci wypełniają cały dzień matki (piszę- matki, bo sama nią jestem), bez względu na to czy matka pracuje, czy też jest z nimi w domu, poświęca swój czas, energię na dzieci. 
Warto więc czasem się zatrzymać i stwierdzić, że trzeba pielęgnować również relacje z partnerem, przyjaciółmi, że warto poświęcić czas na rozwój osobisty. Jeśli dodatkowo mamy zaufaną opiekę, od czasu do czasu można na niej bazować. 
Ja osobiście dzięki możliwości wyjścia od czasu do czasu mam jeszcze więcej energii do działania, do bycia, zajmowania się moimi dziećmi...bo czasem trzeba troszkę zatęsknić, aby jeszcze mocniej doceniać i mądrzej kochać.

środa, 14 listopada 2012

Na basen z bobasem


Chodzicie ze swoimi dziećmi na basen? 
Ja chodzę, bo uważam to za wspaniałą formę spędzania czasu z maluchem, za wspaniałą formę rozwoju fizycznego dziecka. Co jeszcze? Dziecko się hartuje, jest bardziej odporne na choroby, podnosi swoją sprawność, kondycję...więc czego chcieć więcej?

Oczywiście musimy sprawdzić basen zanim pojawimy się na nim z naszym maleństwem. Musi on na pewno być czysty, zadbany, z prysznicami, a temperatura wody dla najmłodszych powinna mieć 36 stopni, natomiast dla starszych dzieci 32 stopnie są wystarczające. Kolejną sprawą jest sprawdzenie, czy w szatni są przewijaki. 
Jakiś czas temu byłam z dziećmi na nowo otwartych termach...wszystko przygotowane z wielką precyzją, wielkim medialnym hukiem, ale co się okazało na miejscu, że nie było przewijaków...Przyszłam tam pierwszy raz z 3 miesięcznym niemowlakiem i miałam problem, bo musiałam ją przewijać prawie w powietrzu. Gdy byłam tam kolejnym razem wszelkie mankamenty zostały naprawione.
Kiedy posłałam po raz pierwszy moje dziecko na basen? 
Starsza Zosia zaczęła jak była 6 miesięcznym niemowlakiem...i muszę stwierdzić, że dzięki pływalni zaczęła wreszcie siadać, jej kręgosłup zrobił się mocniejszy. Przetestowałam kilka basenów w naszym mieście, które oferowały oswajanie z wodą. Najbardziej jak dotąd podoba mi się basen AWF. Obecnie prowadzę tam moje dwie córki. Młodsza pływa w niedzielę z tatusiem. Jest bardzo szczęśliwa, gdy widzi wodę i energia ją rozpiera. 
Starsza, moja 4 latka, chodzi już na zajęcia bez rodziców. Jestem z niej bardzo dumna, bo nabrała odwagi do samodzielnej nauki pływania. Nurkuje sama, płynie pod wodą, a jeszcze tak niedawno bała się zanurzyć choćby głowę, robiła awanturę na basenie jak miała zanurkować. Teraz jest bardziej świadoma. Robi szybkie postępy i nie może się doczekać kolejnego wyjścia na basen. Kto by pomyślał. Dopiero na tej pływalni Zosia pokazuje na co ją stać. Duże znaczenie miało tu podejście instruktorów, ich sposób nauki i podejście do małych kursantów. 
Podsumowując: pływalnia jest świetnym sposobem na wzmocnienie więzi rodzic - dziecko, na kondycję malucha, lepszy rozwój fizyczny, spokojniejszy sen i uśmiech na twarzy dziecka.

środa, 31 października 2012

Oczy dookoła głowy

Jakże oczywiste jest zdanie, że przy dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy. Do tej pory, przynajmniej z naszą starszą Zosią, nie mieliśmy większych upadków czy problemów. Oczywiście zawsze trzeba na dziecko uważać, bo to my jesteśmy rodzicami i na nas spoczywa troska o dobro naszych pociech, ale przy Zosi nie musiało być to tak intensywne.
Nasza młodsza Majka to tzw. żywe srebro. I tu musimy mieć ciągle oczy dookoła głowy. Nie mówię tu o zwykłych upadkach. Mówię o tym, że moje dziecko ciągle ma jakieś zderzenie z meblami, czy wywrotkę.
Dziś zajrzałam do łazienki, a tam wszystkie ubranka z kosza na brudne rzeczy leżą w wannie z wodą, rolka papieru też tam pływa, do tego szufelka i zmiotka, buciki- wszystko zanurzone w wodzie. A to była tylko chwila nieuwagi...Najbardziej "uwielbiam", gdy od rana zaczynamy z Mają taki rytuał: ja układam, a Maja po mnie "poprawia" i to co przed chwilą było na półce już za chwilę jest na ziemi. Taka syzyfowa praca. Poza tym nasza najmłodsza uwielbia brać przykład ze starszej siostry i robi dosłownie wszystko, co Zosia jej pokaże. Skakanie po łóżkach, wchodzenie na poręcze, oparcia, meble...dla starszej wejście i zejście jest łatwe, dla młodszej czasem kończy się upadkiem.
To samo tyczy się środków chemicznych. Już wszystkie poustawiałam na wysokie półki. Moje dziecko zwłaszcza nimi było najbardziej zainteresowane. 
Z każdym dniem widzę, jak bardzo trzeba być czujnym i uważnym, bo tyle niebezpieczeństw czyha na moje dzieci...jestem mamą, kocham, więc naturalnie się troszczę...
Chcę dla nich jak najlepiej i dziękuję, że je mam

wtorek, 23 października 2012

Jestem sobie przedszkolaczek

  Nawet nie wiecie jakim ważnym stał się dla mojego dziecka rytuał wychodzenia do przedszkola. Ona to wprost uwielbia. Już ok. 7 jest gotowa i pyta kiedy wreszcie pójdziemy do tego przedszkola. Wcześniej moje dziecko tak nie miało. Wcześniej, tj. w poprzednim przedszkolu młoda nie była taka skora do wyjść.
Przedszkole to bajkowy domek w Poznaniu. Ostatnio nawet zorganizowano coś i dla rodziców. Był festyn z okazji dnia pyry. Konkursy, pyszne jedzenie, tańce i śpiewy. Przedszkole dało radę.
Nawet mojej młodszej przedszkole się podoba. Gdy idziemy po Zosię młoda wbiega do sali, gdzie są dzieci i chwyta najbliższą zabawkę- nie można jej stamtąd zabrać, przynajmniej nie bez krzyków i płaczów. 
Na początku miałam taką wewnętrzną obawę, czy nie za długo to moje dziecko zostaje w przedszkolu, bo zazwyczaj odbieram ją przed 16:00, nic bardziej mylnego, bo Zośka jest czasem zawiedziona, że już (tak wcześnie) po nią przyszłam. 
Zapomniałam wspomnieć o zajęciach dodatkowych. Zosia chodzi na angielski i przyswaja wiele zwrotów, o czym zawsze chętnie opowiada, judo - zachciało mi się ją posłać, teraz mam skakanie po tapczanach, fikołki i szaleństwo (młodsza to widzi i naśladuje, zwłaszcza wspinanie się po meblach), taniec- no tak, taniec to ona uwielbiała od wieku takiego, gdy już umiała ustać na nogach, ciągle mała pupcia się jej kręciła (teraz jesteśmy na etapie piruetów i różnych póz), rytmika - a jakże, w końcu to zajęcie obowiązkowe, na które każdy przedszkolak chodzić powinien (z rytmiki wynika wiele piosenek śpiewanych w samochodzie i podczas pieszych spacerów).
Wybór przedszkola jest na pewno ważnym i istotnym wydarzeniem dla każdego rodzica - wybierajmy je z głową, wybierajmy tak, by móc powiedzieć: oddaję moje dziecko w dobre ręce.


niedziela, 21 października 2012

Jesień w obiektywie

Ach jak ja lubię jesień...ale tylko tę złotą polską jesień. Uwielbiam słońce, brakuje mi go, gdy tylko nadchodzą pochmurne dni. Ale jak ono jest, korzystam i chwytam pełnymi garściami.Wczoraj była właśnie taka pogoda, piękna, jesienna, liście kolorowe, niebieskie niebo, zapach...
Oczywiście wybraliśmy się na jesienny spacer. Dzieci były zadowolone. Po stawie pływały kaczki i łabędzie. Szkoda, że taka jesień nie trwa przez cały czas- dziś już od rana Poznań spowiła gęsta mgła. Jadąc z Majką na basen miałam widoczność może na 30 m.
Kilka zdjęć ze spaceru:

Na koniec do 30.11.2012 można zagłosować na zdjęcie Zosi http://dziecipoznan.pl/konkurs_jesien_w_obiektywie_2012_glos-29


piątek, 19 października 2012

Sesja fotograficzna z dziećmi

Na wstępie, po długim niebyciu:
Trochę się w moim zawodowym życiu pozmieniało. Już nie prowadzę sklepu z artykułami dla dzieci, ale cieszę się, że mogłam to robić. Było to ważne doświadczenie w moim życiu, dzięki któremu prócz wiedzy, poznałam fantastycznych ludzi.
Teraz nadszedł nowy etap w życiu, bo tak to już jest, że życie składa się z różnych etapów, które pozostawiają większy lub mniejszy ślad w nim i mają na nie wpływ.

Ale do rzeczy. Dziś wybraliśmy się do Mai- do jej świata fotografii. Maja wyczarowała dla moich dziewczynek wspaniałą scenografię na dzisiejszą sesję fotograficzną. Była i sesja świąteczna i Halloweenowa i taka codzienna - dzieciowo- rodzicowa. 
Młode współpracowały bardzo dobrze, jak na to, że Majka nie skorzystała ze swojej codziennej drzemki, nie podjęła jej nawet na trasie w samochodzie, dlatego też mimo wszystko uważam, że wspaniale dawała sobie radę. Po dwóch i pół godzinach zmagań z pozowaniem wróciliśmy do Poznania.
Efekty sesji już wkrótce.
Po południu natomiast poszłam z dziewczynkami na złoto-polsko-jesienny spacer. Cudownie świeciło słońce, wszędzie leżały kolorowe liście, taką jesień to ja uwielbiam

niedziela, 19 sierpnia 2012

Letnie zabawy wakacyjne na cieplejsze i chłodniejsze dni

Wreszcie na nasze wakacje zagościło słońce- słońce gorące, tworzące upały, a co za tym idzie - leniwe wypoczywanie gdzieś nad wodą. My wypoczywamy nad naszym polskim morzem -  dobrze, że wyjechałam na 3 tygodnie, gdyż w końcu udało nam się trafić na piękną pogodę.
Co w tym czasie robiliśmy? Otóż, gdy pogoda była taka sobie - spacerowaliśmy dużo plażą i drogą leśną, zwiedzając okoliczne wioski, podziwiając krajobrazy i korzystając z uroków nadmorskich atrakcji, których nie brakuje (pomieszczenia z kulkami, liczne stragany, kolejki, pojazdy na monety i wiele innych atrakcji, które przyciągają spojrzenia naszych milusińskich)...
Pomysłów nie brakło nam również w chłodniejsze dni, gdy byliśmy już w ośrodku, w którym zamieszkaliśmy. Przede wszystkim dla moich dzieci główną atrakcją były inne dzieci, z którymi zabawa była przednia. Zadziwiające jest to, że dzieci nawiązują kontakt z rówieśnikami od razu, bez żadnego skrępowania, czy zastanawiania. Ta bezpośredniość jest uderzająca, a jednocześnie bardzo ciekawa i zazwyczaj zanika w starszym wieku. Nie zmienia to faktu, że zwłaszcza dla starszej Zosi to przebywanie z innymi dziećmi jest tu wspaniałym doświadczeniem. Młodsza Majka jest na etapie - MAMA i na razie największą atrakcją dla niej jest przebywanie ze mną. To, że starsza świetnie czuje się z innymi dziećmi pokazują zdjęcia poniżej:
Oczywiście czasem są chwile, gdy dzieci potrzebują bodźca, który da rodzic, potrzebują zachęty do działania. Dlatego zabrałam ze sobą kilka gadżetów. Gra w łapanie żabki GOKI -  dzieci ją uwielbiają. Prosta gra polegająca na nałożeniu na rękę łapki z rzepem i rzucanie do siebie nawzajem małej materiałowej żabki, tak by ją złapać.
Kolejna gra, którą zabrałam ze sobą to gra w rzut ringiem GOKI. Świetna gra zręcznościowa, która jednocześnie bawi i uczy rywalizacji.

W czasie naszego wyjazdu staramy się grać z dziećmi w gry typu domino oraz memory - by w czasie wakacji rozwijać nie tylko ciało ale i umysł.


Nadeszły upały nad morzem, więc spędzamy wiele czasu na plaży. Wyprawa z dwójką dzieci nad morze nie jest łatwa, jesteśmy zazwyczaj objuczeni jak wielbłądy. Co zabieramy ze sobą? 2 parawany, namiocik plażowy, koc piknikowy, leżak, wózek, ręczniki, kremy do opalania, no i niezbędny sprzęt plażowy: koła dmuchane, materac i oczywiście foremki (łopatki i wiaderka są najważniejsze) - przecież od dawna wiadomo, że ulubionym zajęciem na plaży jest budowanie zamków, fortec i napełnianie wykopanych dołów wodą. 
Dziś z Zosią stworzyłyśmy serce na plaży z kamyków...taki prezent dla taty...życzę każdemu słonecznych ostatnich tygodni wakacji...zanim zacznie się wrzesień i związane z nim obowiązki, nacieszmy się końcem sierpnia! :)

piątek, 10 sierpnia 2012

Mama i dzieci na wakacjach

Mama i dzieci na wakacjach - tytuł jak najbardziej realny i na czasie, bowiem sama jestem w sytuacji, gdy z dwójką moich wspaniałych pociech wyjechałam na wakacje do jakże uroczej i jednocześnie malutkiej miejscowości nadmorskiej, o wdzięcznej nazwie Gąski.
Pierwsze 3 dni byliśmy wszyscy w czwórkę- wraz z tatą cudownych córek, jednak po tym czasie mój mąż niestety wyjechał w sprawach zawodowych i cóż...zostałam sama z dziewczynami. Dziewczyny są dwie - dzielą je 3 lata różnicy, na razie więc dzieli je bardzo dużo. I tak dzień zaczynamy dość wcześnie, bo ok. 7 rano pobudką rocznej Majki. Potem budzi się czteroletnia Zosia. Następnie dochodzi do kilku niezależnych od siebie "wymian zdań" pomiędzy siostrami. Zazwyczaj kończy się to bitwą i ciągnięciem się za włosy. Co robi wtedy matka - otóż próbuje zachować spokój, ale gdy już tego dłużej nie potrafi, wkracza do akcji i rozdziela zacietrzewione córeczki. 
Jesteśmy nad naszym polskim morzem w miejscowości malutkiej - także już w ciągu tego krótkiego czasu zdołaliśmy obejść Gąski wzdłuż i wszerz...jak wspomniałam jesteśmy nad polskim morzem, zatem mamy też polską pogodę...jak dotąd prawdziwego upału nie udało nam się zaznać...zazwyczaj wiatr wieje przeraźliwie i ubieramy się ciepło od stóp do głów.
Dziś również poszłyśmy na plażę - wbiłam z trudem nasz parawanik, rozbiłam namiot plażowy - trwało to tyle czasu, że Maja zdążyła uciec mi parę razy w stronę morza, a ja za nią, a jeśli nie ja to Zosia. Potem zakamuflowałyśmy się wśród tego parawanu i próbowałyśmy uciec przed wiatrem...dziewczyny zdołały pokłócić się o łopatkę i foremki. Wyjście na obiad do pierogarni także był pełen wrażeń. Mojej Zosi zachciało się naleśników z truskawkami, a skoro truskawki to i osy. Wokół nas pełno ich latało. W pewnym momencie ujrzałam osę, która  spaceruje po paluszkach Mai - przeżyłam mały szok, natomiast moje dziecko obserwowało owada z zainteresowaniem.
Na ten moment mówię ufff, gdy moje dzieci idą spać i mam chwilę dla siebie, bo wiem i widzę, że proste nie jest bycie mamą, która zdecydowała się na samotne wakacje z dziećmi.
Na zakończenie parę zdjęć z wakacji z pozdrowieniami dla wszystkich MAM i ich wakacji:)


poniedziałek, 16 lipca 2012

Podróże małe i duże - podróż z dzieckiem od 1 r.ż do 3 lat

Dzieci szybko rosną. Ani się zdołamy spostrzec, a nasze niemowlę zmienia się w stawiającego pierwsze kroki dzidziusia. 
Na tym etapie życia dziecko bywa dość trudnym towarzyszem wypraw. Ma ono coraz większą świadomość, a im starsze, tym bardziej dąży do pokazania swojej odrębności.
Taki bunt dwulatka, który niejednokrotnie rozpoczyna się już ok. 1,5 roku życia, może pokrzyżować nawet najciekawsze plany podróży. Na szczęście dla nas- rodziców- czasem udaje się odwrócić uwagę naszego buntownika. Atrakcji podczas wyjazdu jest sporo, zatem odwrócenie uwagi od sedna problemu, jaki akurat ma dziecko, nie jest takie trudne. Na takiego awanturnika są sposoby odwracania uwagi, zwłaszcza, że wszystko jest dla niego nowe i ciekawe.
Co jest niezmiernie ważne dla nas, opiekunów? Trzeba mieć malca ciągle na oku, by nie stało się mu nic złego, bo dziecko jest bardzo ciekawe świata i otaczających go rzeczy. Cieszy się, gdy widzi wodę i biegnie do niej nie zważając na konsekwencje. Czasem chwila nieuwagi wystarczy, a dziecko może zginąć z naszego pola widzenia. Dlatego MIEJMY USZY I OCZY SZEROKO OTWARTE!
Poza tym takiemu dziecku może czasem nie podobać się akurat to, co nam, dorosłym, zatem nie zawsze możemy zabrać je wszędzie ze sobą. Awantura np. w restauracji nie należy do najłatwiejszych przeżyć zarówno dla opiekunów, jak i dla otoczenia, które z nami współbiesiaduje.
Takie małe dziecko na szczęście potrafi samo się bawić, jeśli rodzic jest blisko, zatem należy wziąć ze sobą atrakcje, które pomogą skupić się na fajnej zabawie na dłużej.
Co zatem możemy zabrać, żeby nasz maluch się nie nudził? Na pewno ulubioną zabawkę, przytulankę.
Tu bardzo fajnym pomysłem okazuje się kocyko-poduszko-przytulanka zoobie pets. Dziecko może swoją maskotkę zawsze przytulić, pocałować, przykryć się kocykiem i zawsze mieć ją przy sobie.
Poza tym na taką wyprawę warto zaopatrzyć się w kolorowanki, książeczki, gry i zabawy typu złap żabkę firmy GOKI.
Albo inne gry i zabawy, które urozmaicą nam długą podróż samochodem, pociągiem lub tp. 
Na miejscu warto zabrać ze sobą foremki do piasku, piłkę plażową, koło ratunkowe do pływania, basenik na wodę i inne tego typu gadżety.
Jaki jeszcze ekwipunek uważa się za niezbędny na wyprawę z dzieckiem w wieku 1-3 lat?
- jeśli jeździ jeszcze we wózku- spacerówka, najlepiej lekka, którą łatwo można złożyć i rozłożyć;
- łóżeczko turystyczne- jeśli nasze dziecko jeszcze nie śpi samo na łóżku, a nie chcemy, by spało w naszym dorosłym łóżku;
- dokumenty dziecka, książeczka zdrowia, ubezpieczenie.
Nie zapominajmy o apteczce, a w niej:
opatrunki, termometr, pinceta i pompka, kompres żelowy, spirytus salicylowy, woda utleniona, panthenol, środek łagodzący ukąszenia, środek przeciw owadom, krem z filtrem UV najlepiej z faktorem od 30 wzwyż, sól fizjologiczna, syrop przeciwgorączkowy lub czopki, wapno w syropie, smecta, gastrolit, plasterki.

Jeśli jedziemy na plażę, niezbędny może stać się namiot plażowy chroniący malca przed słońcem i wiatrem, przyda się też kocyk i pościel dla malucha. najlepiej wziąć własną pościel, jeśli dziecko jest alergikiem i ma uczulenie np. na pierze. Sama miałam przypadek taki z moją starszą córką, że podczas wyjazdu wieczorem dostała okropnego kataru i miała załzawione oczy, okazało się, że to przez pierze, które wypełniało poduchy w ośrodku, w którym byliśmy.
Jeśli organizujemy jakieś wycieczki, pamiętajmy, że musimy je dostosować do naszego dziecka, tak by dało radę na wyprawach, albo żebyśmy my dali radę dźwigać nasz słodki ciężar podczas wycieczki.
Za około 2 tygodnie i mnie czeka wyjazd nad morze z moją ponad roczną córeczką. Wierzę, że się świetnie do tej podróży przygotujemy. Wiedzę teoretyczną już mamy- teraz pora na realizację tych planów w praktyce!


piątek, 13 lipca 2012

Podróże małe i duże na co zwrócić uwagę-podróż z niemowlakiem

Wakacje nadeszły, wraz z nimi upały i jednocześnie ogromna chęć wyrwania się gdzieś poza duchotę miasta, najlepiej nad wodę. Wielu z nas odpoczywa nad jeziorami- bo najbliżej, najłatwiej, najszybciej, inni wystawiają w ogrodach przydomowych baseny, w których korzystają z uroków kąpieli, jeszcze inni wybierają odpoczynek nad morzem lub w górach. Jest też taka grupa osób, która spędza czas poza granicami Polski.
Wyjazdy z dziećmi znacznie różnią się od tych spędzanych we dwoje, lub w gronie przyjaciół- rówieśników. Należy je dokładniej zaplanować, należy skupić się na większej ilości szczegółów, najlepiej by były one "dopięte na przysłowiowy guzik". Planując rodzinną wyprawę należy zwrócić uwagę na to, co lubi dziecko, to czy będzie chciało ono brać udział we wszystkich naszych szaleństwach.
Inne jest planowanie podróży z niemowlęciem, inne z nieco starszym dzieckiem.
Ze względu na fakt iż mam dwójkę dzieci w różnym wieku- bo i roczne dziecko i dziecko czteroletnie- staram się dostosować nasze wakacje do wieku obydwu maluchów.
Zacznijmy od podróży z niemowlakiem.
Niemowlę jest bardzo dobrym towarzyszem podróży- zazwyczaj w czasie jazdy na wymarzony urlop- śpi, wiele nie trzeba mu do szczęścia: wystarczy, że jest przewinięte, najedzone, a rodzice są tuż obok. Takie dziecko niewiele waży, dlatego łatwo je zapakować do chusty, nosidła, czy wózka i wyruszyć na szlak. Należy jednak pamiętać o tym, by nie zaburzać trybu funkcjonowania takiego maluszka, jego rytmu dnia.
Co musimy zabrać ze sobą?
Na pewno wózek, łóżeczko turystyczne.
Co do kąpieli maleństwa? Można wziąć wanienkę, ale tylko jeśli przestrzeń w naszym aucie nam na to pozwala, bo jeśli nie, to polecam wszystkim wiaderko do kąpieli.


Poza tym przyda się torba z niezbędnym wyposażeniem, takim jak przewijak, czy dodatkowe kieszonki na pieluchy, chusteczki, kremy.
Nie należy zapominać o kremach z filtrem na słońce. Słońce może być dla maluszka dość uciążliwe, ale i na to mamy rozwiązanie- osłonka do wózka DOOKY, którą można zamontować zarówno do wózka głębokiego, jak i do spacerówki.
Dzięki temu rozwiązaniu maluszek będzie czuł się komfortowo we wózku. Latem, bardzo uciążliwe mogą stać się insekty, komary, dlatego warto zaopatrzyć się w moskitierę i odpowiedni preparat dla niemowląt odstraszający latające robactwo. Moskitiery są standardowo dodawane do większości wózków, ale czasem trzeba je dokupić, a dostępne są w każdym sklepie dziecięcym.
Folia przeciwdeszczowa jest kolejną niezbędną rzeczą podczas podróży z niemowlakiem, bo deszcz może nas zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Jeśli chodzi o podróżowanie piesze, bez wózka- warto zaopatrzyć się w wygodne, najlepiej ergonomiczne nosidło, w którym nasz maluszek będzie czuł się bezpiecznie.
Kolejna sprawa to karmienie dziecka- wszystko zależy czy maleństwo karmione jest piersią- wtedy wszystko staje się łatwiejsze, bo nie musimy nosić buteleczek, mleczek, podgrzewaczy. Gdy maluch jest głodny po prostu dostaje pierś.
Nie zapomnijmy również o takich rzeczach, jak książeczka zdrowia dziecka i aktualne ubezpieczenie.
Ważna jest również w pełni wyposażona apteczka, bo choć do aptek w cywilizacji jest zazwyczaj blisko, jednak dobrze jest mieć potrzebne leki pod ręką.

Co jeszcze?
Niemowlakowi wystarczy to, by mama i tata byli blisko, wtedy czuje się bezpiecznie, a nakarmione, przewinięte, przytulone do rodzica dziecko jest na pewno bardzo dobrym kompanem podróży.


niedziela, 17 czerwca 2012

Szał EURO 2012

Szał Euro 2012 udziela się każdemu i małemu i dorosłemu. Myślałam, że mnie ominie, że nie będę brała w tym udziału, że mnie to nie będzie interesować. Wręcz przeciwnie: oflagowałam sobie auto, kupiłam córce opaskę, o- taką:
Starsza nasza Zosia śpiewa piosenkę: "Polska biało- czerwoni". Wczoraj również, jak większość polskiego społeczeństwa, oglądaliśmy mecz Polska - Czechy z nadzieją na sukces naszych, do którego niestety nie doszło. Cóż, może za parę lat...Nie mnie to oceniać dlaczego stało się tak a nie inaczej. Fakt, że kibice przeżywali ten mecz - czego skutki mogliśmy zaobserwować już następnego dnia - Polacy źle przyjmują  porażki. 
Dla tych, którym nie jest mało piłkarskich emocji - gra w piłkarzyki pomoże im świetnie pobawić się w przerwie pomiędzy rozgrywkami. A dla tych, którzy chcieliby trochę od piłki odpocząć, a jednocześnie wzbudzić rywalizację, polecam grę balansujący delfin- w której trzeba ułożyć pierścienie na sobie tak, by nie spadły one z delfinka. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż pierścienie układane są w losowo wybrany kolorystycznie sposób - gra zapewnia niezłą zabawę.

Szał EURO trwa nadal, komu teraz będziemy kibicować? Niech wygra lepszy. Ale to już okaże się podczas finałów na Ukrainie.


piątek, 8 czerwca 2012

Minął roczek

Dziś moja młodsza Córcia kończy rok. Dokładnie rok temu przyszła na świat i zagarnęła moją miłość. Rok temu mój drugi CUD pojawił się na świecie i po raz drugi zrozumiałam, że miłość tak po prostu można pomnożyć...Wcześniej nie mogłam pojąć, jak to będzie kochać dwójkę dzieci- skoro cały czas Starsza Córcia była moim światem. Aż do momentu rozwiązania, do czasu porodu zastanawiałam się, jak to będzie, gdy pojawi się drugie dziecko, czy zdołam je pokochać jak pierwsze, czy znajdę w sobie aż tyle miłości?
Okazało się, że jest to możliwe, że moje serce jest bardzo pojemne. Gdy tylko ujrzałam Maję, stała się od razu moim światem i pomyślałam sobie, że Zosia, która do tej pory była malutką moją córeczką, miała malutkie rączki, nóżki, buźkę, stała się przy tej nowo narodzonej kruszynce dużą Zosią, z dużymi rączkami, nóżkami, buźką. Zastanawiałam się, jak Zosieńka przyjmie małą siostrę. Nie obyło się bez zazdrości- do tej pory jest jej sporo, tylko teraz działa ze zdwojoną siłą- zazdrość jest podwójna, bo ze strony Zosi o Maję i odwrotnie. Rodzicielstwo nie jest łatwe, wymaga wielu poświęceń, ale zostaje bardzo szybko zrekompensowane- wystarczy uśmiech dziecka, przytulenie i słowa Kocham Cię Mamo..i jestem szczęśliwa, że je mam- moje dwie coraz większe Córeczki.

czwartek, 7 czerwca 2012

Przedszkolakiem być...

Moja córka została przedszkolakiem ponad rok temu. Niestety, ciągle nawracające choroby i infekcje sprawiły, że przez ten czas praktycznie w przedszkolnym życiu nie uczestniczyła. Przez swoje nieobecności stała trochę z dala od dzieci, tych które do przedszkola chodziły. W tym roku zmieniliśmy przedszkole- dostała się do wybranego,  a wczoraj wybrałam się tam na pierwsze zebranie.
Spodobało mi się, że w przedszkolu tym zwraca się uwagę na żywienie dzieci, na program zdrowy przedszkolak http://www.zdrowyprzedszkolak.org/, który promuje zdrowe, naturalne żywienie wśród dzieci. 
W przedszkolu tym również zwraca się uwagę na ruch i to, by dzieci ćwiczyły. W czasach, gdy dzieci coraz mniej się ruszają, gdy otyłość staje się problemem, gdy komputer, telewizor dla wielu dzieci stanowi narzędzie relaksu, spędzania wolnego czasu, zapewnienie maksimum ruchu należy do obowiązków rodziców i opiekunów.
Lista potrzebnych i niezbędnych rzeczy jest tworzona w zależności od przedszkola i założeń jakie sobie dane przedszkole stawia. My też takową otrzymaliśmy:
-fartuszek
-kapcie
-ubrania na zmianę
-piżama
-chuteczki
-worek na paputki i ubranka 
-pościel lub śpiworek
Ja polecam śpiworki przedszkolaka firmy Motherhood- wygodne, z podusią, możliwością podpisania ich imieniem i nazwiskiem dziecka
A kiedy dziecko nadaje się na przedszkolaka?
- zostaję na trochę bez mamy,
- umiem się ubrać i rozebrać (jeszcze nie całkiem samodzielnie- ale się nauczę)
- umiem się sam załatwić i umyć ręce (czasem ktoś mi pomaga)
- sam jem (choć nie robię tego szybko)
- mówię zdaniami (w przedszkolu się jeszcze wielu rzeczy nauczę)

Moje dziecko nie może doczekać się przedszkola i już w wakacje planujemy posłanie jej na półkolonie organizowane dla dzieci w wieku przedszkolnym, bo nasze dziecko zdecydowanie spragnione jest towarzystwa rówieśników.
Wszystkim rodzicom małych przyszłych przedszkolaków życzę wielu sukcesów w stawianiu pierwszych samodzielnych kroków w nowym i jakże odpowiedzialnym etapie życia Waszych pociech.

środa, 23 maja 2012

Pomysły na Dzień Dziecka

Zbliża się Dzień Dziecka - taki dzień, w którym przypominamy sobie nasze dzieciństwo, w którym pragniemy, by naszym dzieciom sprawić jak najciekawsze prezenty.
Trochę faktów: W Polsce i w innych krajach bałtyckich (np.: Czechy, Słowacja, Rosja) święto to obchodzone jest 1 czerwca od roku 1952. Jego inicjatorem była organizacja zwana The International Union for Protection of Childhood , której celem była zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom z całego świata. Nie we wszystkich krajach świata święto obchodzone jest tego samego dnia. ONZ obchodzi swój Dzień Dziecka 20 listopada w rocznicę uchwalenia Deklaracji Praw Dziecka, w 1959 roku oraz Konwencji o Prawach Dziecka z roku 1989. Francuski odpowiednik Dnia Dziecka to Święto rodziny, celebrowane 6 stycznia. Japońscy chłopcy świętują 5 maja, a dziewczynki 3 marca. 5 maja, czyli w dniu chłopca przed swoimi domami Japończycy wywieszają zrobione z papieru karpie (zwane Koinobori albo Satsuki-Nobori). Karpie te symbolizują rodziców - ojciec to karp czarny, matka czerwony - niebieski karp symbolizuje syna, ilość karpii niebieskich wskazuje na liczbę potomków męskich w danej rodzinie. 
My w Polsce obchodzimy ten dzień wyjątkowo- organizowane są liczne imprezy dla dzieci, rodzice starają się tego dnia podarować jakiś ciekawy prezent. 
Pamiętam jak sama byłam dzieckiem- co roku na naszym osiedlu odbywały się pokazy strażackie, festyny, różne konkursy, a wieczorem była dyskoteka- tak o dzieci dbała rada osiedla. 
W tym roku chciałabym ten dzień spędzić z moimi dziećmi jak najbardziej ciekawie, tak by poczuły się, że to święto całej naszej rodziny. 
Jakie pomysły z okazji tego dnia?
Na pewno spędzenie czasu w plenerze, na pewno udział w jakimś wydarzeniu, które akurat będzie odbywało się w naszym mieście.
A jakie prezenty podarowałabym dzieciom?
Na pewno wszelkiego rodzaju klocki. 
Dla dziewczynek śliczne zestawy Hello Kitty:
Dla chłopca wszelkiego rodzaju pojazdy do składania:
Na pewno jakieś drewniane zabawki, które znakomicie sprawdzą się podczas zabaw z innymi dziećmi,
a nawet z dorosłymi, gdyż wybór wśród drewnianych zabawek jest ogromny.
Mała dama dostałaby zabawkę, którą mogłaby się bawić, taką typowo dla dziewczynek: lalkę, zwierzątko, przytulankę:
Gry planszowe zawsze są prezentem godnym polecenia, który powoduje, że dzieci i dorośli przenoszą się na chwilę w inny świat i przede wszystkim spędzają ciekawie czas wspólnie. Sama posiadam grono znajomych, z którymi tak właśnie spędzamy wolny czas, a dzieci w tym asystują- też uwielbiają grać z nami w gry. Takie zabawy zawsze są wesołe: edukują, uczą rywalizacji, uczą jak wygrywać i przegrywać.

Dziś z moją starszą córcią idę na zabieg usuwania wszystkich migdałków. Chcę, by już było po i żeby moja córeczka lepiej oddychała, lepiej się czuła ogólnie, by była zdrowa. Chcę, poza tym, by miała świetny Dzień Dziecka. Kocham moje córki, bo przecież są sensem mojego życia, sensem życia mojej rodziny.
Życzę Wam wszystkim wspaniałego Dnia Dziecka!!!W końcu każdy z nas jest troszeczkę dzieckiem.



poniedziałek, 14 maja 2012

Podróż z dziećmi i długi majowy weekend

W długi weekend majowy- który minął już tydzień temu postanowiliśmy- prócz wielu grillów większych i mniejszych, wybrać się z dziećmi do mojej rodzinnej miejscowości- Kępna na wyjazd do znajomych. Ze względu na to, iż moja koleżanka ma córcię w wieku mojej 4 latki- tym bardziej ten wyjazd był wskazany. Nie ma to jak zabawa z innymi dziećmi- to zawsze się sprawdza i zawsze daje pozytywne efekty.
Tak jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. I rzeczywiście- nasze córki, de facto o tym samym imieniu- Zosia (żeby do nich dotrzeć musieliśmy wołając je używać zarówno imienia jaki nazwiska), spędzały czas głównie ze sobą, bawiąc się razem i dokazując. 
W sobotę wybraliśmy się do JURA PARKU w Krasiejowie http://www.juraparkkrasiejow.pl/, park ten mieści się niedaleko Opola i jest największym tego typu parkiem w Europie. Dodam jeszcze, że jednym z 3 w Polsce.  Wrażenia nieziemskie, pozostają w mojej głowie do dzisiaj. 
Wyprawa rozpoczęła się wizytą w Oceanarium, gdzie kazano nam założyć okulary 3 d, dzięki którym podwodny świat okazał się jeszcze bardziej ciekawy. Na końcu trasy w oceanarium spotkaliśmy się nawet "oko w oko" z groźnym rekinem. Przeżyliśmy także podróż w tunel czasu, w którym mieliśmy okazję poznać historię stworzenia świata wraz z jego mieszkańcami lądowymi i wodnymi. Kolejnym etapem było przemierzenie drogi, która pokazała i małym i dużym uczestnikom tej wyprawy świat dinozaurów w różnych etapach ich żywotności. Nasze dzieci były najbardziej zainteresowane tym jak się nazywał dany dinozaur i co jadł- jednak jak na 4-latki był to spory objaw zainteresowania.

 
Po przejściu całej trasy edukacyjnej- gdzie zobaczyliśmy życie dinozaurów- dotarliśmy do placu zabaw. Niezwykłego placu zabaw. Powiem szczerze, że już dawno nie widziałam tak rozbudowanego, tak wymyślnego placu zabaw dla dzieci. Przy okazji nie tylko najmłodsi mogli poczuć się na tym placu bardzo fajnie, bo ten plac został również stworzony dla starszych uczestników.



Oprócz placu zabaw trafiliśmy również na jurajską plażę. Plaża z ładnym żółtym piaskiem i nie tylko- na tej plaży można wypożyczyć łódkę czy rower wodny, a także wybrać karuzelę, na której można zakosztować wrażeń niesamowitych. Jak dla mnie były to wrażenia za duże (chyba z wiekiem zmienia się percepcja), ogólnie rzecz biorąc stresowałam się mocno.

Podsumowując: jestem bardzo pod wrażeniem tego miejsca. Polecam wyprawę na cały dzień, bo nikt na pewno nie jest w stanie się zanudzić- miejsce to jest stworzone i dla młodszych i dla starszych.


Długi weekend wyjazdowy to również kilka niezbędnych gadżetów, na które chciałabym zwrócić uwagę. Jeśli wybierasz się z małym dzieckiem na wyjazd poza miejsce zamieszkania nie zapomnij o:

  •  wygodnym, lekkim wózku:
  • łóżeczku turystycznym, w którym Twój maluch będzie czuł się dobrze, np. takim leciutkim, łatwo rozkładalnym firmy koo-di, które  dostępne jest tutaj
       
  • krzesełko turystyczne koo-di                                                                                                           u nas sprawdza się znakomicie. Nasza młodsza Majka może siedzieć z nami przy stole już nie naszych kolanach, ale obok nas na krześle i jest z tego powodu niesamowicie zadowolona, bo ma nas blisko siebie. Krzesełko można obejrzeć tutaj.
  • niezbędnik podróżnika, który znakomicie sprawdza się w czasie wyjazdów. W takim niezbędniku są zamykane pojemniczki, w których można przewozić jedzenie dla malucha, dodatkowo łyżeczka, która również jest zamieszczona w zamkniętym pojemniczku, dzięki czemu nie pobrudzi się.
  • podgrzewacz samochodowy, dzięki któremu w łatwy i szybki sposób możemy podgrzać każdy posiłek.
  • kocyk, którym zawsze okryjesz swojego malucha, albo rozłożysz go, by zrobić piknik dla Twojego dziecka  



  • ze względu na to, że moja córka pije mleczko modyfikowane, dla nas niezbędny okazał się pojemnik na mleko. Pojemniczek posiada przegródki, które uzupełniamy mlekiem modyfikowanym w odpowiednich proporcjach. Dzięki czemu potem tylko wysypujemy przygotowane mleko do butelki i bez problemu możemy przyrządzić posiłek dla dziecka.
  • dla starszego dziecka na wyjazd można z powodzeniem zabrać ciekawy plecaczek, który posiada szelki bezpieczeństwa. W razie, gdy dziecko jest bardziej "niesforne" zawsze można przypiąć takie szeleczki do plecaka i mamy naszego malucha pod kontrolą. Plecaczki dostępne są tutaj
  • na wyprawie z dwójką dzieci sprawdzi się również dostawka do wózka. U nas wykorzystywana jest na co dzień. Nasza starsza córka- obecnie 4 latka używa dostawki od roku, gdy na świecie pojawiła się młodsza dziewczynka. Dostawka ta pasuje do wózków głębokich i spacerowych. Zabieramy ją na wyprawy bliższe i dalsze, gdyż nasza mała dziewczynka nie jest zwolenniczką długich spacerów. Takie dostawki są dostępne w szerokiej gamie kolorystycznej.

    Przy okazji każdego wyjazdu z dziećmi nie zapomnijmy o zapewnieniu im maksimum bezpieczeństwa,  a na pewno każdy wspólny wyjazd będzie niezapomnianą przygodą, który pozostanie na długo w pamięci i młodszych i starszych uczestników wyprawy.

środa, 9 maja 2012

Zabawki drewniane

 Wśród wielu propozycji fajnych zabawek na uwagę zasługują te, które wymagają od dziecka skupienia, przemyślenia sposobu konstrukcji, rozwijają zmysły.
Zabawki drewniane sprawiają, że dzieci muszą myśleć kreatywnie. Zabawki te nie wydają dźwięków, nie grają melodyjek, ale pozwalają ciekawie spędzać czas.
Ja też lubię zabawki drewniane, zwłaszcza te fajnie wykonane, zabawki kolorowe, piękne, sprawiające,że moje dzieci znikają w świecie fantazji.
Dlatego zapewniam moim maluchom bodźce w postaci wszelkiego rodzaju klocków, klocuszków, drewnianych sorterów. 
Szukając odpowiednich zabawek dla moich dzieci, takich, które przy okazji moje wymagania spełniają, natknęłam się na zabawki firmy Voila. Zabawki te są estetycznie wykonane. Przy tym zapakowane w ładne pudełka, które świetnie nadają się na prezent. Zabawki drewniane Voila są produkowane w Tajlandii.
Są one wykonane z drewna kauczukowego, malowane ekologicznymi farbami, posiadają certyfikat Green Label. Czym jest certyfikat Green Label? Jest to certyfikat ekologiczny przyznawany konkretnym produktom, w stosunku do których stwierdzono ich minimalny wpływ na środowisko naturalne w porównaniu z innymi produktami pełniącymi te same funkcje. 
Ponieważ drewniane zabawki są dostosowane do wieku dziecka, moje dzieci od pierwszych miesięcy życia już się nimi bawiły. Takie grzechotki autka można zaproponować dziecku już od 6 mies. życia:
 
Wszelkie sortery, zabawki do ciągnięcia nadają się dla dzieci które ukończyły pierwszy rok życia i próbują swych sił w chodzeniu, czy dopasowywaniu kształtów:
Aby kształtować zmysł muzyczny i umiejętności ruchowe firma Voila stworzyła różnej wielkości cymbałki, ksylofony i instrumenty muzyczne:

Któż z nas nie miał drewnianych klocków- wielkich zestawów, z których można tworzyć budowle? Także firma Voila stworzyła kolorowe klocki, składające się z różnorodnych elementów, dzięki którym można budować zamki, tworzyć kolorowe domy, rozwijać wyobraźnię i kreować ciekawe wzory:

Odnalazłam także coś dla dzieci starszych wiekiem - przedszkolaków i uczniaków - dla nich właśnie firma Voila stworzyła zestawy do nauki liter i matematyki, zestawy kolorowe, solidnie wykonane, pięknie wykończone, że aż chce się na nich pracować i ma się pewność, że starczą one na dłużej.

A jeśli przedszkolak chce odnaleźć wytchnienie po nauce - nic prostszego, wśród zabawek Voila znajdują się zabawy ruchowe. Można np. porzucać ringiem, złowić parę rybek na wędkę, poćwiczyć umiejętności na równoważni, albo pograć w piłkarzyki.
Dla małego majsterklepki są narzędzia i mały warsztat z narzędziami, dzięki któremu chłopiec z pewnością na wiele godzin zapomni o całym świecie, a przy okazji będzie mógł własnoręcznie stworzyć coś fajnego. 
A dla dziewczynek zabawa w dom. A w domku dobrze by były mebelki i rodzinka i gotowość do świetnej zabawy.

O zabawkach drewnianych mogłabym pisać i pisać. Moje dzieci są już posiadaczami wielu z nich i lubią się nimi bawić. Młodsza układa kolorowe klocki, uderza pałeczką w cymbałki, starsza gra w drewniane gry i uczy się literek. Zabawki te kupuję tutaj. A potem bawimy się razem do wieczora...bo wieczorem dzieci idą spać.